W swoim pierwszym meczu w roli gospodarza w nowym sezonie ligowym, zawodnicy Unii Dąbrowa Górnicza na obiekcie CSiR przy ul. Konopnickiej pokonali zespół Cyklonu Rogoźnik 3:1.
Podopieczni Piotra Pierścionka odnieśli zasłużone zwycięstwo w tym spotkaniu, choć sam mecz nie zachwycił. Więcej o meczu - w rozwinięciu newsa, a galerię zdjęć z tego spotkania można obejrzeć na naszej stronie na facebooku.
Sobota, 20 sierpnia 2016, godz. 17.00 - CSiR, ul. Konopnickiej 29 w Dąbrowie Górniczej
KS Unia Dąbrowa Górnicza - KS Cyklon Rogoźnik 3:1 (1:0)
35 min Piotr Witoń (głową, asysta Sebastian Koziński) 1:0; 52 min Adrian Will (karny) 1:1; 60 min Andrzej Wściubiak (asysta Maciej Kruczek) 2:1; 71 min Łukasz Wierzba (asysta Łukasz Śmieciński) 3:1.
Dziurowicz - Kruczek, Szwarga, Koziński, Stefański (75 Majewski) - Wierzba, Wołczyk (46 Kijas), Cichy (46 Bąk), Barchan - Wściubiak (62 Śmieciński), Witoń.
Żółte kartki: Szwarga, Kruczek, Cichy (Unia) ; Śmiłowski, Jaźwik, Płaziński (Cyklon).
Sedziowali: Marcin Miśta (główny) - Kacper Kowalczyk, Zbigniew Molenda (liniowi).
Przy słonecznej, niemal upalnej pogodzie przyszło Unii Dąbrowa Górnicza i Cyklonowi Rogoźnik rywalizować o ligowe punkty w sobotnie popołudnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Cyklon potrafi zawiesić każdemu przeciwnikowi wysoko poprzeczkę wymagań, tym nie mniej byliśmy optymistami przed inauguracyjnym pojedynkiem na własnym boisku. Z tym własnym boiskiem to nie do końca jest prawda, gdyż podopieczni Piotra Pierścionka zdecydowanie wolą biegać po mniej równej płycie boiska w Strzemieszycach, aniżeli na tej położonej przy ulicy Konopnickiej, która jak twierdzą: ,,mocno i szybko idzie w nogi”.
Po pierwszych, badawczych minutach, znacznie ciekawiej działo się pod naszą bramką, gdyż goście korzystali z licznych indywidualnych błędów naszych zawodników i groźnie kontrowali. W tym fragmencie meczu, najjaśniej w ekipie z Rogoźnika prezentował się Mateusz Bobrowicz, z którym nasi defensorzy mieli sporo kłopotów. Unia często ma w zwyczaju długo wchodzić w mecz i nie inaczej było w spotkaniu sobotnim. Dopiero w 30. minucie wypracowaliśmy sobie okazję do otwarcia wyniku meczu, ale trzeba powiedzieć, że była to bardzo efektowna akcja gospodarzy, w trakcie której na lewej stronie piłkę otrzymał wyróżniający się w ekipie Unii Sebastian Stefański i precyzyjnie dośrodkował ją w pole karne, gdzie Łukasz Wierzba głową uderzył nieznacznie nad poprzeczką. Kilka minut później, z prawej strony Piotr Witoń z ,,Wierzbikiem” wymienili kilka podań i obsłużyli podaniem na 17. metrze Przemysława Wołczyka, którego strzał spod poprzeczki na róg wybił bramkarz gości. Po dośrodkowaniu z narożnika, piłkę na krótkim słupku przedłużył głową Sebastian Koziński, a całą akcję zamknął na długim Piotr Witoń, który pewnym strzałem głową dał nam prowadzenie w tym spotkaniu i jak się okazało - ustalił wynik do przerwy.
Prowadziliśmy po 45 minutach 1:0, ale do zadowolenia było nam daleko, gdyż Unia w pierwszej połowie nie prezentowała tego, co potrafi i do czego w wielu meczach nas przyzwyczaiła. Nie było tzw. ,,małej gry”, nasi zawodnicy popełniali zdecydowanie za dużo prostych błędów, po których goście groźnie kontrowali. Zawodnicy Cyklonu w ataku pozycyjnym nie byli w stanie nam zagrozić, ale po naszych stratach otwierała się przed nimi szansa na bramkową zdobycz, z tym tylko, że uparli się na wyegzekwowaniu na arbitrze jedenastki i wyglądało to trochę tak, że jak już zawitali w nasze pole karne, to zamiast szukać sposobu na zdobycie bramki z akcji, to szukali interwencji obrońców, po których można było głośno domagać się karnego…
W pierwszej połowie się to nie udało, ale na początku drugiej, starania w tym zakresie ekipy gości wreszcie znalazły akceptację u głównego arbitra i w 50 minucie, sędzia Miśta podyktował karnego dla Cyklonu. Wszystko zaczęło się od kolejnej straty na 25. metrze i w polu karnym w pojedynku jeden na jeden, zawodnik Cyklonu wykazał się cwaniactwem i wykorzystał interwencję Aleksandra Kijasa, dając pretekst arbitrowi do podyktowania rzutu karnego. Pewnym egzekutorem ,,jedenastki” był Adrian Will i na Konopnickiej mieliśmy remis. Stracona bramka podziałała na podopiecznych Piotra Pierścionka jak przysłowiowy zimny prysznic w upalny dzień. Już w 55 minucie po kornerze zagotowało się pod bramką Cyklonu, ale piłka jeszcze nie znalazła drogi do siatki gości, ale 5 minut później już tak! Gola wypracował w dużej mierze na prawej flance Łukasz Wierzba, który pod linią końcową ograł obrońcę Cyklonu, dograł płaską piłkę na linię szesnastki, gdzie nabiegający Maciej Kruczek uderzył w światło bramki. Bramkarz co prawda zdołał jeszcze odbić piłkę przed siebie, ale wobec dobitki Andrzeja Wściubiaka był już bezradny. Premierowa, ligowa bramka ,,Dżeja” była idealną odpowiedzią podrażnionej Unii, która po wyjściu na ponowne prowadzenie nie oddała gościom już inicjatywy i nadal przeważała w tym meczu. W 67 minucie powinniśmy podwyższyć prowadzenie. Swobodna wymiana piłek w okolicach pola karnego Cyklonu, doprowadziła do sytuacji strzeleckiej Bartosza Barchana, który uderzył na bramkę z 14. metrów, ale Arkadiusz Żerdziński zdołał to uderzenie sparować do boku, gdzie jednak nabiegał Łukasz Wierzba mając przed sobą tylko znajdującego się w parterze bramkarza Cyklonu. Płaski strzał z pierwszej piłki już widzieliśmy w siatce, ale na taki scenariusz nie zgadzał się Żerdziński, odbijając nogami to uderzenie. ,,Wierzbik” długo nie musiał czekać na rehabilitację za zmarnowaną sytuację i w 71 minucie ,,przejął” strzał zza pola karnego Łukasza Śmiecińskiego, po czym precyzyjnie umieścił piłkę w bramce Cyklonu. Goście, którzy od około 55 minuty przestali nam zagrażać w tym meczu, swoją jedyną okazję do zmiany wyniku mieli w 72 minucie, ale akcję aktywnego tylko na początku meczu Bobrowicza, zatrzymali swoimi interwencjami Marcin Dziurowicz z Sebastianem Kozińskim. W ostatnim kwadransie seryjnie marnowaliśmy dobre i bardzo dobre szanse strzeleckie, po których powinniśmy za sprawą Maćka Kruczka, Łukasza Wierzby, czy Kamil Majewskiego wygrać ten mecz wyżej, ale skończyło się na wyniku 3:1 dla Unii.
Z przebiegu całego meczu było to w pełni zasłużone zwycięstwo podopiecznych Piotra Pierścionka, choć do stylu w jakim zostało wywalczone, można mieć dużo zastrzeżeń. Nie pamiętamy meczu, w którym popełnilibyśmy taką ilość błędów indywidualnych i to miejmy nadzieję się już w tym sezonie nie powtórzy. Unia ponownie pokazała, że na ,,dystansie” prezentuje się dobrze i z upływem czasu potrafi dobrać się do skóry każdemu rywalowi. Gościom po niezłej pierwszej połowie brakło ,,paliwa” i w drugich 45 minutach już tylko statystowali.
Gratulujemy trenerowi i drużynie ligowego zwycięstwa i życzymy powodzenia za tydzień na boisku lidera ligi okręgowej – Odry Miasteczko Śląskie.